WOŚP to jest coś, co uratowało mojemu synowi życie – Mama Bartka
14 stycznia 2018 r. kolejny, już 26. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Dla wyrównania szans w leczeniu noworodków, my kwestujemy po raz czwarty. Wstajemy wcześnie rano (chociaż to niedziela), z uśmiechem na twarzy stawiamy się we Frysztaku
o 7.00, żeby od szefowej odebrać puszkę, dobre słowo i w drogę.
O 7.30 rozpoczynamy kwestę w Hucie Gogołowskiej, tam kończymy po 8.00 i przejeżdżamy do Stępiny, gdzie kwestujemy do 9.15. Ruszamy w dalszą drogę i o 9.30 rozpoczynamy kwestę w Oparówce, a o 10.30 już kwestujemy w Kozłówku. Wracamy do Stępiny by kontynuować zbiórkę, ale patrzymy na zegarek i stwierdzamy, że mamy „luźną” godzinę – szkoda marnować czas – więc szybka konsultacja ze sztabem i jedziemy do Pstrągówki.
O 11.40 planowo stawiamy się w Stępinie i tam kwestujemy do 12.30, wracamy do Frysztaka na rozliczenie oraz ciepłą herbatę. Wyznacznikiem naszej trasy były godziny odprawiania mszy świętej w poszczególnych miejscowościach, bo kwestowałyśmy przy kościołach. Sporo kilometrów, napięty grafik, ale warto docierać do małych miejscowości by każdy mógł dorzucić swoją cegiełkę i wesprzeć WOŚP. Tak wyglądał nasz dzień i chociaż na dworze było bardzo wietrznie i zimno, spotkałyśmy się z życzliwością, a ciepłe uśmiechy działały cuda. Szefowie Fundacji WOŚP przewidzieli, że będzie zimno i każdy wolontariusz dostał przed wyjściem ciepły komin i rękawiczki. W sztabie zyskałyśmy tytuł mobilnych wolontariuszek i ksywkę „objazdowe dziewczyny”. Do zobaczenia za rok, a my pomyślimy gdzie jeszcze dojedziemy.
Ubiegłoroczny Finał: Tutaj
Tekst i zdjęcia: Agata Wojnarowska, Małgorzata Wojnarowska
„Jurek Owsiak wielu z nas doprowadza do białej gorączki z prostego powodu: niepokoi nasze sumienia. Grzebie w naszych portfelach, a ponieważ portfel jest zawsze blisko serca
i sumienia, nic dziwnego, że niejednego może rozwścieczyć” – tak w zeszłym roku jeden
z duchownych wytłumaczył to, co dzieje się wokół Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Czytam głosy krytyczne dotyczące Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, dobrze że takie są, ale nie podzielam tej argumentacji. Piękny polski fenomen: jednego dnia, bez względu na pogodę ludzie organizują się, mają tysiące pomysłów jak uaktywnić drzemiący potencjał grup lokalnych – Gogołów jest tego przykładem. Nasze wolontariuszki zasługują na WIELKI SZACUNEK!!!
Dorota Salamon