W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie
I Szczebrzeszyn z tego słynie.
Wół go pyta: „Panie chrząszczu,
Po co pan tak brzęczy w gąszczu?”
„Jak to – po co? To jest praca,
Każda praca się opłaca.”
„A cóż za to pan dostaje?” – Czytaj całość…
Turystyczny szlak wiedzie nas na Roztocze. Będąc w tym rejonie kraju, nie sposób ominąć rozsławioną przez malutkiego owada miejscowość, w której nie brak również wielu atrakcji turystycznych.
Szczebrzeszyn.
- Kocham słowo Szczebrzeszyn, bo w nim zawierają się wszystkie trudności, niuanse
i cudowności polszczyzny. Te cudowności to spotkania głosek, które są nie do wypowiedzenia przez żadnego człowieka na świecie, poza Polakami – mówił w jednym z wywiadów Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.
Szczebrzeszyn. Kiedyś miasto wielu kultur i religii. Tuż obok siebie synagoga, cerkiew, barokowy kościół. Zabytki pięknie odrestaurowane, niestety, całujemy tylko klamkę – wszystko zamknięte. Naszą uwagę przykuwa największy i najstarszy w Polce cmentarz żydowski. Trafiamy w to miejsce intuicyjnie – brak oznaczeń trasy. Po drodze mijamy opustoszałe budynki, chylące się ku ziemi chałupy, pozamykane sklepy.
Szczebrzeszyn to ojczyzna brzęczącego w trzcinie chrząszcza.Tego grającego owada zna każdy z nas. Niezwykła popularność sprawiła, że nie tak dawno stanął na cokole.
W 2002 roku powstał pierwszy na świecie Pomnik Chrząszcza właśnie w Szczebrzeszynie. Drugi pomnik umiejscowiony jest na rynku, a odsłonięto go w lipcu 2011 roku. Ten sympatyczny świerszcz nadaje miastu wiele magiczności i uroku.
Eksplorując miasteczko zastanawiamy się, czy włodarze należycie wykorzystali sławę świerszczowego rzępolenia i popularność płynącą z kart poezji dla najmłodszych?
Odnosimy wrażenie, że Szczebrzeszyn nie wyeksploatował popularności i darmowej reklamy, którą zafundował miastu Jan Brzechwa. Zabrakło odniesień do małego turysty, edukacyjnych treści i paru innych podstawowych rzeczy, na które uwrażliwiony jest turysta.
Szczebrzeszyński chrząszcz – symbol pracowitości i zaradności – stoi na naszym kominku
i przywołuje miłe wspomnienie odbytej podróży.
Tekst i zdjęcia: Dorota Salamon