Uratowaliśmy tylko 5 Polaków wyznania hebrajskiego. Ale żeby zaraz bohaterowie? To sprawa zwykłej ludzkiej przyzwoitości
Sprawiedliwi wśród Narodów Świata
Przedwojenny Frysztak: 21 grudnia 1933 roku na świat przychodzi Leon Gersten. Ojciec Jonasan Gersten prowadzi w Rzeszowie zakład obuwniczy, matka Frieda chodzi po domach i zajmuje się handlem. Leon dorasta we Frysztaku, a jego wychowaniem zajmują się dziadkowie Necha Tepper i Yitzak Tepper.
Nadchodzi czas wojny i Holokaustu. Frieda wraz z Leonem decyduje się zostać we Frysztaku licząc na to, że wojna oszczędzi to miejsce i tych ludzi.
Przedwojenna Zawadka koło Strzyżowa. Mieszkają w niej Stanisław i Maria Półzięć.
Mają piątkę dzieci: Janinę, Czesława, Władysławę, Wandę i Genowefę. Wiodą ubogie, ciche, spokojne życie. Stanisław jest rolnikiem, Maria krawcową.
Frieda Gersten zagląda do domu państwa Półzięciów by sprzedać materiał i inne dodatki krawieckie. Razem piją herbatę, rozmawiają o wszystkim i zostają przyjaciółkami. Słowo to nabierze znaczenia, gdy terror wojny wyważy drzwi wszystkich żydowskich domów.
Lipiec 1942 roku. Frieda zdobywa się na odwagę i przychodzi do przyjaciółki Marii Półzięć by prosić o pomoc: „Ukryjcie naszą rodzinę”. Ma ku temu powody: 3/4 frysztackich Żydów zapakowano na ciężarówki i rozstrzelano w Warzycach.
Stanisław i Maria Półzięć przyjmują pod swój dach proszących o pomoc, mimo, że sami posiadają niewiele. Matka zbiera wszystkie dzieci i ostrzega o grożącym niebezpieczeństwie: Nie wolno nikomu powiedzieć, że ktoś ukrywa się w domu, gdyż przyjdą Niemcy i zabiją nas wszystkich.
W kryjówce na strychu schronienie znajdują: Frieda Tepper Gersten i jej 6-cio letni syn Leon, siostra Celia z mężem Hermanem i synem Moshe. Pięć osób w ciasnej kryjówce czeka każdego dnia na kromkę chleba, miskę ziemniaków, kubek wody i środki niezbędne do przetrwania. Gdy zapada zmrok, gospodarze zapraszają do izby i dzielą się wszystkim jak z rodziną. Smak i zapach zupy grzybowej pozostanie we wspomnieniach na zawsze.
6 sierpnia 1944 r. Okolica zostaje wyzwolona przez Armię Czerwoną. Kończą się dwa lata lęków, ukrywania, obaw o swoje i gospodarzy życie. Piątka ocalałych jedzie do Rzeszowa, aby odnaleźć rodzinę. Niestety, wszyscy zginęli. Podobnie jak we Frysztaku. Ocalało może 25 Żydów.
Nowy Jork, 2013 rok. Pan Czesław Półzięć po raz pierwszy spotyka się z Leonem i jego liczną rodziną: 5 dzieci, 34 wnucząt i 9 prawnucząt. Ich reakcja?
- Wszyscy zawdzięczamy nasze życie rodzinie Półzięciów. Gdyby nie oni żadnego z nas by nie było. To są moi bohaterowie.
- Ci ludzie byli sprawiedliwi. Wydaje mi się że byli więcej niż sprawiedliwi. Byli niezwykli, specjalni.
- Uważam że powinni dostać ogromną część nieba dla siebie.
Pan Czesław nie kryje wzruszenia, chociaż nie widzi w tym nic nadzwyczajnego. O swoich rodzicach mówi: Byli to prości, uczciwy rolnicy w Polsce. Swojemu koledze powie:
„Leonie, widząc twoją wspaniałą rodzinę, dzieci i wnuki moje serce przepełnia się radością. Gdy ukrywałeś się na strychu naszego domu, nigdy nie odważyłeś się zapalić świecy. Mam teraz możliwość uczestniczyć z tobą i twoją rodziną w święcie Chanuki. Niech to będzie najjaśniejsza Chanuka ze wszystkich”.
Rodzina Leona zwraca się z apelem: Nie zapomnijcie tego! Przekażcie to swoim dzieciom, gdyż nigdy nie powinniśmy wymazać z pamięci, że to są prawdziwi bohaterowie.
Cisi Bohaterowie – przekażcie to swoim dzieciom!!!
Córka autorki tekstu: Wszyscy znamy cmentarz Żydowski we Frysztaku. Każdy z nas przechodził kiedyś koło tego miejsca porośniętego urokliwym laskiem. Jako dziecko byłam tam kilkakrotnie, a Rodzice opowiadali mi o macewach i żydowskich tradycjach pogrzebowych. Oglądałam literki na macewach, porośnięte mchem.
Nie znamy historii tego cmentarza. Nie znamy historii ludzi, których tam pochowano.
A przecież byli sąsiadami naszych dziadków.
Leon Gersten. Żyd. Rodzi się we Frysztaku, w 1933 roku. Mama – Frieda, dużo podróżuje. Ojciec pracuje jako szewc w Rzeszowie. Leon, wychowywany przez babcię i dziadka, żyje we Frysztaku.
Frysztak w 1939 roku zamieszkuje 1600 osób. To w większości Żydzi. Leon ma 6 lat.
W 1939 roku rozpoczyna się wojna. Synagoga, w której modli się mały Leon zostaje ostrzelana przez Niemców. Pada rozkaz, by osoby wyznające Judaizm zgromadziły się na rynku frysztackim.
Mały Leon patrzy, jak jego babcia wyciąga z szafy ubrania, które przygotowała sobie do trumny. Patrzy, jak je ubiera.
Dziadkowie Leona, jak i 3/4 ludności miasta zostaje rozstrzelane w Warzycach. Kilkaset osób wykopuje własnymi rękami masowy grób. Po czystce w mieście zostaje około 300 osób.
Czesław Półzięć. Polak. Rodzice – Stanisław i Maria. Czworo rodzeństwa. Ojciec – rolnik.
Mama – krawcowa. Niczym nie wyróżniająca się rodzina z Zawadki.
Przyjmują pod swój dach Leona z jego matką i 3 innych Żydów. Przyjmują, karmią i chronią przez 2 lata. Prawie 800 dni. Leon z mamą dostają się do Zawadki, przebierając się za katolicką rodzinę i podróżując na piechotę przez cały dzień. Ukrywają się na strychu, w nocy kopią bunkier. Ma być dla nich schronieniem na wypadek nalotu Niemców.
Niemieckie wojsko nadal prowadzi eksterminację. Leon opowiada: jest zima. Jest noc. Sypie śnieg, słychać wycie psa i strzały. Niemcy. Rodzina Gersten biegnie po schodach do przygotowanego bunkra.
Gestapowcy słyszą kroki na schodach. Biją Stanisława, biją mocno i długo. Płacz dzieci i tłumaczenia mężczyzny, że to tylko dzieci hałasowały, bo przestraszyły się strzałów. Złamana ręka Stanisława to zapłata za życie Leona i jego rodziny.
1944 r. – nadciąga armia Sowiecka. Leon wsiada w pociąg do Rzeszowa. Dowiaduje się o śmierci ojca. Pochowano go w masowym grobie.
Wojnę przeżyło 25 Żydów z Frysztaka.
Puenty żadnej nie będzie. To po prostu historia. Historia o okrucieństwie wojny. O wielkich dramatach tamtego czasu. I o ludziach, którzy ratują innych ludzi. O ich wielkim bohaterstwie. Historia, którą musimy znać.
Rzeszowski Ratusz – wręczenie odznaczenia
Dorota Salamon
Opracowano w oparciu o materiały zaczerpnięte z internetu i zamieszczone na stronie. Dziękuję Kamilowi i Klaudii za pomoc