„A po obu jej stronach rosły akacje. Dzisiaj zostało we wsi trzy może cztery akacje. Pościnali, jak zaczęli nową drogę budować. Bo akacje dawniej na wozy się sadziło. Miałeś akację przed chałupą, to miałeś i wóz. A na koła to już nie ma lepszego drzewa od akacji. Nawet z dębu się nie równają. Za twarde i lubią pękać. (…)
No, i tych akacji szkoda. Żal za gardło ściskał, gdy się takie stare drzewa waliły pod piłami jak patyki. Człowiek się urodził z nimi, rósł z nimi, to myślał, że i umrze z nimi” – Wiesław Myśliwski, Kamień na kamieniu
Nazywam ją akacją, ale jej właściwa nazwa to: robinia akacjowa. Pochodzi z Ameryki Północnej i najlepiej czuje się na glebach piaszczystych, dlatego rozpanoszyła się w okolicach Pilzna, gdzie piachu pod dostatkiem.
W XVII wieku sprowadził ją do Europy francuski ogrodnik Jean Robin – stąd nazwa. Ze względu na swoje piękno przekraczała granice kolejnych państw i dziś jest obecna w całej Europie. Niektórzy uważają ją za złe drzewo – szybko wytwarza podziemne odrosty i w ciągu kilkunastu lat może opanować całą okolicę.
Podczas rowerowej wycieczki (12.05.18 r.) zachwycam się pięknem kwietnych gron, które
w wielkiej obfitości, niczym białe sople, zwisają z drzew.
Ciekawy szlak rowerowy: Tutaj
Dorota Salamon