Ciągną, ciągną sanie, góralskie koniki,
Hej, jadą w saniach panny, przy nich janosiki – tak o kuligach organizowanych dawno, dawno temu śpiewali Skaldowie.
Na kuligu w Stępinie, zorganizowanym 6 stycznia 2017 roku, było podobnie, ale… ciut inaczej:
Sanie ciągnie maszyna o pojemności 2.5 l turbo diesel. Stan cywilny pań jadących w saniach różny, ale każda uczestniczka ma swojego janosika lub jest janosikiem – osobą odpowiedzialną za bezpieczeństwo bliskiego. Przed wyruszeniem szczegółowe kontrole, sprawdzane jest wszystko bardzo dokładnie, bo bezpieczeństwo uczestników jest najważniejsze.
Gdzieś tam w zimowej leśnej scenerii Organizatorzy rozpalają ognisko. Jest ciepła herbata, która smakuje o wiele lepiej niż w domu, jest pieczenie kiełbasek, jabłek a nawet chleba – na mrozie są to rarytasy. Robi się cieplej nie tylko od żaru buchającego z ogniska. Beztroskie rozmowy, śmiech, zabawy dzieci – to wszystko ociepla atmosferę na leśnej polance. I znowu muszę podkreślić, że jest to spotkanie wielopokoleniowe i międzynarodowe, gdyż niektórzy uczestnicy lada dzień wrócą do Austrii, Niemiec, Francji zabierając ze sobą wspomnienia.
Organizatorem kuligu było Stowarzyszenia „Góra Chełm”. Gorące podziękowania za organizację imprezy. Można…? Można można!
Tekst i zdjęcia: Dorota Salamon
* Z kopyta kulig rwie: Piosenka