Zawsze byłam okazem zdrowia. Badania okresowe kończyły się stwierdzeniem: wszystkie parametry w normie, po prostu rewelacja!
Będąc w doskonałej kondycji zdrowotnej postawiam spłacić dług wdzięczności i oddać krew. Kiedyś podczas rutynowego zabiegu czyjś dar – czerwone perły życiodajnej cieczy uratowały mi życie.
Jestem w punkcie krwiodawstwa. Badanie wstępne. Spotkanie z panią doktor i dość nietypowe pytania:
- Czy w rodzinie nie ma nowotworów?
- Czy pani się nie odchudza?
- Nowotwór? – o czym ta pani mówi – myślę. Ja, okaz zdrowia, do żadnej grupy ryzyka nie należę, nic nie boli, no tak, ktoś tam choruje, nad kimś się użalam, współczuję, ale oni to, oni tamto, mnie to nie dotyczy.
Mądra pani doktor wręcza wyniki badań wstępnych – jakieś amplitudy, wykresy i poleca obowiązkowo zgłosić się do lekarza rodzinnego.
Zamykam drzwi i wkraczam w swój zabiegany świat analizując usłyszane słowa.
- Do lekarza, ale po co? – zdrowie ok, no tak, ostatnio nie dojadam, więc coś tam wyszło.
Świat nabiera starych kolorów, życie każe wrócić do utartych schematów, a papier utkany wykresami i amplitudami ląduje w koszu.
Czas mija szybko. Niebo pokrywa się tysiącem kolorowych rozbłysków zwiastując nadejście nowego roku. Kolejne rozbłyski i mija następny rok.
Naraz szok. Ręka natrafia na pokaźny guzek. Jeszcze większym szokiem jest diagnoza – Chłoniak!
Chemioterapię mam za sobą. Zakończyła się wygraniem pierwszej bitwy, ale nie wojny.
I tu ważna informacja!!! Każdy cykl leczenia rozpoczyna się badaniem serca i wynik tego badania decyduje o dalszym losie – będą podawane leki czy nie – gdyż cytostatyki, oprócz komórek nowotworowych, zabijają również prawidłowe komórki organizmu. To cios w raka i w serce. Toksyczność chemioterapii i jej zły wpływ na serce możemy odczuć już w trakcie, a nawet po 5 latach od zakończenia leczenia.
Brak przeciwwskazań do leczenia biologicznego i potencjalnie kardiotoksycznej chemoterapii – taka informacja od kardiologa to przepustka do dalszego leczenia, przepustka do świata żywych.
Szczęściu trzeba jednak pomóc i dbać o swoje serce już od najmłodszych lat, gdyż nigdy nie wiadomo jaką niespodziankę zafunduje nam życie. Serce lubi ruch.
Ile dzieci powinny ćwiczyć? Tyle, żeby się zmęczyć, czyli co najmniej godzinę dziennie, i to najlepiej na powietrzu. Takie są oficjalne zalecenia Światowej Organizacji Zdrowia.
Regularne ćwiczenia poprawiają kondycję serca o 40%. Trening podwaja sieć naczyń krwionośnych i sprzyja powiększeniu ich wewnętrznego przekroju i dzięki temu więcej bogatej w tlen krwi może dotrzeć do serca.
***
W Domu Ludowym w Stępinie odbyły się pierwsze zajęcia ruchowe – aerobik. Pusta sala zatętniła życiem. Po pierwszych zajęciach ustalenia są następujące:
W każdy piątek o godz 18.30 w Domu Ludowym w Stępinie będą odbywać się zajęcia ruchowe – aerobik. Na zajęcia zapraszamy dziewczyny, niezależnie od daty urodzenia: dzieci, młodzież, dorośli. Naprawdę warto przyjść i zadbać o swoje serce. Podziękowania dla instruktorki Gosi i Gospodarzy Domu Ludowego za udostępnienie pomieszczeń.
Waży niespełna pół kilograma i jest wielkości zaciśniętej pięści, w ciągu dnia kurczy się około 100 tys. razy -Ciekawostki o naszym sercu
Dorota Salamon