By mi dogodzić, gdym prosił o czary,
Dała mi babcia swoje okulary.
Hans Christian Andersen
Kolejne pokolenie bierze do rąk „Baśnie” Andersena, książkę, która towarzyszy dzieciom na całym świecie od niepamiętnych już czasów. Stara babunia nie przypuszczała zapewne, że opowieści, które snuje swojemu wnukowi przetrwają dwieście lat.
Hans Christian Andersen nie miał łatwego życia. Nietypowy wygląd, niezgrabna sylwetka, nieładna twarz, niemodny ubiór i dysleksja – wada, która odbierała wszelkie szanse na jakikolwiek sukces literacki.
Te i inne przeciwności nie przekreśliły marzeń Hansa, wprost przeciwnie, sprawiły, że świat, który stworzył w swej wyobraźni i utrwalił na kartkach papieru przetrwał dwie epoki, a problemy, nad którymi się zastanawiał: dobro i zło, miłość i nienawiść, piękno i brzydota, przemijanie nie straciły aktualności.
Książki, które oglądaliśmy w klasie mają ponad czterdzieści lat. Wydanie były na szarym, szorstkim papierze, brak jest ilustracji. Mimo ubogiej szaty graficznej, widać, że często trzymały je czyjeś ręce. Współczesne wydania „Baśni” są bajeranckie: lśniący lakierowany papier, kolorowe ilustracje, tekst skrócony do minimum, co widać na powyższych zdjęciach.
Dorota Salamon
*Tytuł jest cytatem z baśni.