Środa, 11 marca 2015 r.
Dziś mamy wyjątkowy dzień. Do naszej klasy zawitali goście: pani Monika Piątek – przedstawicielka kuratorium i pan Marek Giera – hodowca koni huculskich. Mamy za zadanie dowiedzieć się co to jest hipoterapia. Któż inny mógłby nam to wyjaśnić, jak nie Pan Marek, który o koniach wie prawie wszystko.
Na lekcji nie zobaczyliśmy żywych koni, pojawiły się konie kukiełki; aczkolwiek ta informacja może być myląca.
Błyskawica jest szybka, Zuzia i Perełka uwielbiają drapanie za uchem, przysmakiem Baśki jest cukier, Pusia lubi, gdy ją głaszczą, Kuba, Sebastian, Róża, Kary, Karino i Kara lubią, gdy jeżdżą na nich dzieci.
Te żywe konie – hucuły są inteligentne, pojętne i bardzo dobrze znoszą ciężkie warunki atmosferyczne. Są silne i odporne na choroby. Charakteryzuje je też łagodność. Mówi się, że mają „wielkie serce”, gdyż przez wieki były blisko związane z człowiekiem. Nazwa pochodzi od górali – Hucułów. Nie są dużymi końmi, świetnie sprawdzają się w hipoterapii. Najprostszą definicję tej metody leczenia podaje trzynastoletnia blogerka Sonia: Najlepsza rzecz na świecie, siedzieć na końskim grzbiecie.
http://mlodyjezdziec.blog.onet.pl/
Dorota Salamon
Konie rasy ,,Hucuł” wydają się niskie, a potrafią unieść prawie każdego.
Wiem to, ponieważ u Pana Andrzeja Ziobrowskiego też jest koń tej rasy o imieniu Grecja, na której jeździłam.
Brawo, Wiktoria. Podziwiam Twoją pasję, Twoja wiedza jest coraz większa. Tak trzymać!!!