„Księżniczka Zosia dostała pod choinkę małego kotka. Nazwała go Mia. Kotek był rudy i podobał się księżniczce. Był to magiczny kotek. Potrafił przechodzić do innych wymiarów. Gdy Zosia to odkryła, podróżowała po portalach razem z kotkiem.
Księżniczka Zosia i jej magiczny kotek Mia wskoczyli do portalu, w którym był pałac złej wieźmy. Wiedźma zaprosiła ich do środka i poczęstowała kanapkami i gorącą herbatą”.
Są to fragmenty książeczki, którą uczennice klasy drugiej piszą i ilustrują na przerwach. Pomysł wart odnotowania, bo niesie wiele pożytecznych wartości.
Patrząc na zaangażowanie drugoklasistek przypomniały mi się losy nowozelandzkiej pisarki Janet Frame, bohaterki filmu „Anioł przy moim stole”.
Janet nie miała łatwego dzieciństwa. Będąc w waszym wieku borykała się z wieloma problemami. Nikt nie chciał przyjaźnić się z biedną, pełną kompleksów rudowłosą dziewczynką. Pokochała więc książki i były to jej jedyne koleżanki. Kiedy dostała darmowy karnet do biblioteki dostarczała książki całej rodzinie. Gdy tata ofiarował jej zeszyt kolejarski, zaczęła w nim zapisywać pierwsze wiersze. Pisanie było lekarstwem na problemy w całym jej życiu, a książka stała się najwierniejszą przyjaciółką, taką, która ratuje życie. Janet przebywała dłuższy czas – niesłusznie – w szpitalu psychiatrycznym. Kiedy jedna z jej książek zdobyła prestiżową nagrodę literacką, lekarz stwierdził: „Chcę, żebyś została taka, jaka jesteś”.
Życie postawiło przed Janet Frame ciężary nie do udźwignięcia. „Pisanie jest dobrodziejstwem, uśmierzeniem bólu. Myślę, że to wszystko co się dla mnie liczy” – pisała.
Dorota Salamon
Niektóre złote myśli zaczerpnęłam ze strony: Trzy rzeczy bez których nie ma pisarza