W dniach od 10 – 12 sierpnia ja i moja rodzina oglądaliśmy perseidy. W pierwszy dzień nie było ich tak dużo, ale i tak czekaliśmy aż spadnie następna. W drugi dzień do obserwacji dołączyła moja kuzynka i ciocia. Rozłożyłem koc i krzesła. Obserwacje zacząłem o godzinie 21:15, a skończyłem o 22:30. Postanowiłem zapisać kiedy spadały perseidy:
- 21:23
- 21:55
- 21:56
- 21:59
- 22:00
- 22:03
- 22:07
- 22:11
- 22:13
- 22:14
- 22:18
- 22:19
- 22:22
- 22:23
- 22:27
Przy okazji moja babcia pokazała mi Wielki Wóz, który jest bardzo dobrze widoczny i Mały Wóz - mniej widoczny.
Trzeci dzień, najbardziej oczekiwany: kulminacja. Niestety, moje kuzynki nie były przy tym obecne. Widzieliśmy wiele perseidów. Moi rodzice poszli spać wcześniej. Ja z moją siostrą i babcią oglądaliśmy je aż do godziny 23:30. W przyszłym roku też będę je oglądał.
Hubert, kl.IV
(…) Spadła gwiazda. I druga, i trzecia.
Prawdziwa to epidemia!
Widać dzisiaj niebem jest ziemia,
dlatego się gwiazdy przenoszą…
M. Pawlikowska Jasnorzewska
Noc nieprzespana, ale było warto. Balkon, na którym świerszcz dawał nocny koncert, stał się miejscem, z którego monitorowany był skrawek nieba z Wielkim Wozem w roli głównej. Urok obserwacji polegał na tym, że nie wiadomo w którym momencie niebo przeszywał krótszy lub dłuższy błysk spadających obiektów. Ja naliczyłam ich piętnaście.
Lubię popatrzeć w niebo i nie ma to znaczenia czy spadają z niego gwiazdy czy nie. Blask tych migających iskierek od wieków nie dawał spokoju ludzkości i zmuszał do myślenia nad budową Wszechświata, wiódł karawany przez bezkresne pustynie prowadząc umęczonych wędrowców do życiodajnych oaz, prowadził zagubionych wśród mórz i oceanów żeglarzy do bezpiecznych portów, wskazywał drogę zmarzniętym i wyczerpanym polarnikom. Szczęśliwcom dodawał zapału i uskrzydlał ich marzenia, a tym, których ciemności życia przygięły do ziemi dawał nadzieję, czasem wbrew nadziei.
Podobno spadająca gwiazda to taki anioł i jeśli mocno się w niego wierzy pomaga w realizacji marzeń, pragnień i planów.
Bracia Grimm pewnie też patrzyli w niebo (baśń „Gwiezdne talary”), bo dostrzegli spadający deszcz talarów:
(…) Zdjęła więc koszulę i ją oddała. A gdy tak stała i niczego więcej nie miała, z nieba zaczęły spadać gwiazdy, a były to czyste talary, a choć właśnie oddała swą koszulinę, miała na sobie nową. A była ona z najdelikatniejszego płótna. Zebrała tedy sobie talary i była bogata aż po życia kres.
Każdy z nas ma taką Szczęśliwą Gwiazdę, która spełnia marzenia, jest wierną towarzyszką życia. Czasami szukamy jej na niebie, a czasami jest obok nas. Trzeba się tylko rozglądać.
Dorota Salamon