We Frysztaku jest dentysta pan Zbigniew Kik. Razem z moją siostrą chodzę do tego pana. Moja siostra chodzi do niego od pół roku, a ja byłem po raz drugi. Bardzo się bałem, bo nie wiedziałem kto to, ani co będzie robił. Gdy wszedłem do gabinetu pan kazał mi usiąść na fotelu. Miał długi biały fartuch i też usiadł na fotelu. Nie wiedziałem co robi, bo oślepiło mnie światło padające na moją twarzą. Nagle fotel podniósł się. Pan wziął wiertło i zaczął mi wiercić w zębie. W czasie gdy pan wiercił mi zęba, do moich ust lała się woda. Gdy było jej dużo wkładał rurkę, która wysysała mi wodę. Gdy Pan skończył powiedział:
- Siostro szykuj glasjonomer.
Przestraszyłem się, bo nie wiedziałem co to jest. Dopiero potem dowiedziałem się, że glasjonomer to plomba. Pan wielkimi szczypcami wepchnął mi do zęba plombę. Następnie odsunął krzesło. Zszedłem z fotela. Okazało się że zostały mi jeszcze dwie wizyty.
Hubert, kl.III
Moja mama też jeździ do tego pana. Ja mam inną dentystkę w Strzyżowie panią Kowalewską.
Super napisałeś o tym dentyście.
Ilona Gąsior ostatnio opublikował…Cieszyć się chwilą i utrwalić ją na dłużej
A ja mam tą samą dentystkę co Ilona. Muszę jeździć aż do Rzeszowa.