Po raz kolejny udaję się na spacer uliczkami Brzozowa. Spaceru nie było w planie. Miała być błyskawiczna wizyta u specjalisty i szybki powrót do pracy. Niestety, w przyrodzie istnieją nie tylko łańcuchy pokarmowe, są jeszcze łańcuchy zależności ludzkich. Lekarz zamiast na 8.00 przyjedzie na 11.00. Misternie utkany plan sypie się jak zamek z piasku, ogniwa zaplanowanych wydarzeń pękają z trzaskiem.
Udaję się więc na przymusowy spacer. Podobno piękno tkwi w oku patrzącego. Nastrój sprawia, że moje oko nie dostrzega tego, co piękne. Przechodzę obojętnie obok budynku w którym mieści się muzeum, zerkam bez emocji na dekoracje świąteczne i reklamy. Na drodze spotykam młodzież idącą do szkół i zaczynam podziwiać instytucje oświatowe – to prawdziwe perełki.
Ale czy inne tu problemy edukacyjne???
Odpowiedź przychodzi sama. Na chodniku dostrzegam dwie kartki. To wyniki rozwiązywanych testów. Wyniki nie są rewelacyjne, są bardzo słabe. Jacyś uczniowie spiesząc się do szkoły zgubili swoje kartkówki. Pewnie też będą mieć zły dzień; może ktoś na nich nakrzyczy, może posypią się uwagi…, ale czy odkryją prawdę, co stało się z ich kartkówkami? Zapewne nie. Podmuch wiatru porywa kartki i niesie w nieznanym kierunku.
Dorota Salamon
Poniżej: Piękne budynki szkolne w Brzozowie i zgubione przez uczniów kartkówki.