Wieś, której już nie ma

Olga Tokarczuk twierdzi, że najsilniejszym mięśniem człowieka jest język.

Piękna jesienna pogoda nie pozwala siedzieć w domu. Trzeba nacieszyć oko widokami jesiennego pejzażu oraz świata, po którym pozostały już tylko cmentarze. Potrzebne będą silne mięśnie nóg.

Pakujemy plecaki i w drogę.

Wysowa powitała nas… wspomnieniem ubiegłorocznego ultramaratonu górskiego, w którym kibicowaliśmy najbliższej naszemu sercu zawodniczce.

Dziś spacerowym krokiem pokonujemy trasę 20-stu kilometrów. Dochodzimy do nieistniejącej już wioski Regietów Wyżny i odkrywamy tragiczną historię Łemków.

Regietów Wyżny w 1881 roku był wsią, którą zamieszkiwało 547 mieszkańców (87 gospodarstw), w tym 536 Łemków i 11 Żydów.

Nie ostały się żadne zabudowania gospodarcze, po wiosce zaginął ślad. O tym, że mieszkali tu ludzie, świadczą zdziczałe sady, kilka kapliczek, cmentarz parafialny, granice między polami. Teraz gospodarzem tych ziem jest wiatr. Wita każdego gościa zimnym pocałunkiem, szarpie za ubranie i zrywa czapki z głów. 

Jak to się stało, że wioska po prostu opustoszała? Z pomocą przychodzi nam historia.

Jest czerwiec 1947 roku. Od kwietnia trwa akcja „Wisła”. 17 tysięcy żołnierzy otoczyło wsie południowo-wschodniej Polski. Idą od chaty do chaty, pukają. Mówią: – Pakujcie się. Macie trzy godziny na opuszczenie swojego domu.

A wszystko dlatego, że etniczna polityka komunistów zakłada jednolite pod względem narodowościowym państwo. Każda mniejszość, grupa etniczna musi zostać rozbita.  

Inność nie jest do zaakceptowania.

Na turystycznym szlaku mijamy cmentarze z okresu I wojny światowej. Rotunda. Dla mnie perła architektonicznej zabudowy. W takich miejscach stajemy w zadumie, słowa są zbędne. Rodzi się tylko refleksja nad bezsensem siłowego rozwiązywania problemów ludzkości.

„Nie pytajcie kto był przyjacielem a kto wrogiem
Tysiące bohaterów wiernych przysiędze padło w zaciętej walce
Ofiary spoczęły w rzędach grobów
Anioł śmierci przygarnął ich w niebie wolnych od nienawiści

Opuszczamy Beskid Niski czując pewną satysfakcję, że pomimo naszego wieku i dłuższego okresu turystycznego zastoju i niechodzenia mięśnie naszych nóg są mocne.

Tu, w Beskidzie Niskim, najmocniej przemawia język i obraz, czego cząstkę udało mi się utrwalić na zamieszczonych fotografiach.

Tekst i zdjęcia: Dorota Salamon

Tu w dolinach – opis trasy
Rotuna – gdzie historia sięga nieba