W marszu…
Jak mówią Cyganie: w życiu częściej jesteśmy pod wozem, jak na wozie. Spotkać człowieka, z którym fajnie jest właśnie pod tym wozem… bezcenne!
Ja miałam to szczęście, że takiego człowieka spotkałam – to mój mąż. Razem dzielimy chwile dobre i złe, a w myśl innego przysłowia: dzielić się radością to dwa razy tyle radości, dzielić się smutkiem to połowa smutku.
Nasz wiek – tak modne dziś… „50+”, status zawodowy – emeryt.
Mając czas i głowę pełną marzeń wyruszamy na szlak, gdyż chcemy: usłyszeć szept lasu i skały, zobaczyć taniec wiatru wśród traw, dotknąć niebieskiego obłoku, chłonąć piękno kwietnych łąk i melancholijny smutek jesiennego krajobrazu, posmakować trudu marszu wśród kropel deszczu, nacieszyć się zapachem rzepakowych pól, poczuć muśnięcie lodowatego wiatru i zimowej śnieżycy, posmakować wody z górskiego potoku…
Chcemy kolekcjonować wrażenia, by z nich ulepić i przechować w pamięci obraz świata. Naszego świata! Oto cel naszych oczekiwań i marzeń.
Hołdujemy zasadzie, że: lepiej zobaczyć coś raz, niż słyszeć o tym tysiąc razy. Możliwości naszego portfela są bardzo skromne, toteż nie pozwalamy sobie na ekstrawagancję. Świat za progiem naszego domu jest niezwykły i piękny. Marsz ku przygodzie zaczynamy tu i teraz. Każde marzenie jest nam dane wraz z mocą potrzebną do jego spełnienia!
Jeśli wybierasz się w podróż niech będzie to podróż długa
wędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku
żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi
i abyś całą skórą zmierzył się ze światem – czytaj dalej…
Niestety w wieku „50+” pamięć zawodzi. Stąd blog. To, czego dotknął nasz wzrok, nieudolną ręką utrwalam na dłużej. Zapraszam do wirtualnej podróży po zakamarkach naszego świata i… mojej duszy.
Dorota Salamon