Uchwycone w drodze

Kiedyś na krakowskim lotnisku obok mnie usiadło starsze już małżeństwo. Mąż opiekuńczym gestem usadowił na krzesełku utykającą i niedołężną żonę. Był zapewne Polakiem, bo zapytał mnie grzecznie:

– Czy te miejsca są wolne? – następnie z towarzyszką swojego życia wymienił kilka zdań w języku angielskim, otarł jej pot z czoła i zdecydowanym krokiem udał się do baru, by zakupić kanapkę i kubek gorącej kawy.

Nie byłoby pewnie w tej sytuacji nic nadzwyczajnego. Ot, kochające się starsze już małżeństwo. Jedynym wyróżnikiem było ich pochodzenie, o czym świadczyła karnacja skóry: ona ciemnej karnacji; zapewne Afrykanka, on Polak – zdradzał go język.

Pomyślałam wtedy, że najpiękniejszym uczuciem na świecie jest miłość – rozumiana w bardzo szerokim kontekście – bo bezkonfliktowo, bez wiz i paszportów przekracza granice państw, znosi uprzedzenia rasowe, kulturowe czy religijne. Pozwala widzieć piękno w drugim człowieku oraz tolerować jego wady i słabości. Sprawia, że człowiek dla człowieka jest kimś bardzo ważnym i niezastąpionym.  

  ***

Na płycie lotniska w Bogocie koncert daje orkiestra widoczna na poniższych zdjęciach. W eter płyną dźwięki utworów, które zna cały świat. Podróżni, pomimo że jest to okres przedświąteczny (grudzień 2019), nie spieszą się, ale otaczają wiankiem orkiestrantów i wsłuchują się w dźwięki nastrojowej muzyki. Każdy chce uwiecznić na fotografii ten niezwykły kadr ze swojego życia. Ja też tak robię. Znajomi pstrykają, jest śmiech, emocje, dużo słów. Stojący obok pan podejmuje z nami rozmowę w języku polskim. Pytamy o cel podróży.

– Ja się tu urodziłem i tutaj mieszkam – odpowiada nienaganną polszczyzną Pan Adam – kierownik i menadżer dającego koncert zespołu.

W muzeum Simona Bolivara w Santa Marta wisi wiele cennych obrazów. Wszystkie wzbudzają różne refleksje, zatrzymują się przed nimi zwiedzający.

W galerii jest obraz przed którym przystaje najwięcej turystów. Autor dzieła nie wykazał się jakimś niezwykłym talentem, taki obraz mógłby stworzyć każdy z nas. Artysta z kolorowych tekstyliów o różnej fakturze wykonał parę setek kukiełek ludzkich postaci. Każda kukiełka jest inna, niepowtarzalna, tak jak niepowtarzalny jest każdy człowiek.

Przyglądając się pacynkom z bliska dostrzeżemy ich wady, ułomności, a czasami brzydotę, bo artysta nie wykonał wypacykowanych lal, jakimi bawią się dziś dzieci.

Te szmaciane, niedoskonałe kukiełki, zestawione obok siebie, ukazują niezwykłe piękno tego obrazu i… naszego świata.

Świat nie może być tylko jednej barwy. Wtedy wyglądałby tak:

Orkiestra, która koncertowała na lotnisku w Bogocie prowadzona jest przez Polaków.

W latach 80-tych i 90-tych XX wieku kilkoro polskich muzyków otrzymało kontrakty pracy w orkiestrze symfonicznej w Bogocie, a niektórzy podjęli pracę pedagogiczną na Uniwersytecie Narodowym w Bogocie – stolicy Kolumbii. Jednym z nich był profesor Zbigniew Zając, który życie zawodowe i rodzinne związał z tym miastem. Był między innymi dyrektorem artystycznym Orkiestry Teatru Bellas Artes w Bogocie oraz prezydentem i dyrektorem artystycznym projektu Fundacja Orkiestra Symfoniczna Bogoty (FOSBO).  W 1996 został odznaczony przez polskiego ministra kultury medalem „Zasłużony dla kultury polskiej” za pracę poza granicami kraju, zaś w 2010 – Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.

Tekst i zdjęcia: Dorota Salamon

PS: Dziękuję za koncert. Do następnego spotkania w Polsce. 🙂